poniedziałek, 10 lipca 2017

Nad głowami

„Czy możemy przyjąć, że samoloty na nocnym niebie są jak spadające gwiazdy?” - to, w wolnym tłumaczeniu, fragment piosenki B.o.B, śpiewanej wraz z Hayley Williams. Moja odpowiedź - NIE. Przecież one są znacznie ciekawsze. 




No dobra, gwiazdy też są piękne. Ale nie o nich teraz. Na punkcie samolotów potrafię być mocno zakręcony. Od nich też właściwie zaczynam przygodę z tym blogiem. To z tymi maszynami związany jest wpis pierwszy, który chwilę czekał na pokazanie. Teraz powinno już być łatwiej.

Punkt widokowy na Balicach. Nie taras lotniskowy, który zresztą od dłuższego czasu był zamknięty, ale miejsce, z którego obserwować można podchodzące do lądowania samoloty. Stojąc tam, mamy je „tuż” nad głowami.


Wychodząc trochę wyżej, obok widocznej na zdjęciu polanki (ostatnio wprowadzili tam surowe zakazy), możemy zobaczyć w całej okazałości pas startowy na Balicach. Od razu dodam, że na zakazy wchodzić nie trzeba, bo jest też dróżka, którą swobodnie można sobie iść do góry. Widok robi wrażenie, zwłaszcza, jak jest ciemno, choć mi chyba najbardziej podoba się w czasie tzw. szklanej pogody - trochę deszczu, mgiełki, odbijające się światła z pasa i samolotów.


Powyższe zdjęcie akurat robione w dniu, kiedy widoczność była bardzo przeciętna, głównie ze względu na naszego krakowskiego, smogowego przyjaciela. Ale to dobrze, że niewiele widać. Założenie jest trochę też takie, by nie pokazać za dużo. Moim zamiarem nie jest dodawanie setek zdjęć i pokazywanie szczegółowo danych miejsc. 

Wspomniany punkt widokowy jest dosyć blisko od Krakowa. Autobusami aglomeracyjnymi dojeżdżamy na przystanek Balice-Autostrada, ewentualnie wysiadamy przy porcie lotniczym i dochodzimy około 2 kilometrów (niestety, przy dość ruchliwej drodze). Potem kawałek asfaltową dróżką - i już. Pamiętajcie, jadąc samochodem, by nie wjeżdżać na zakaz, który jest postawiony właśnie przy szosie, którą bezpośrednio docieramy na miejsce. To jakieś maksymalnie 400 metrów, więc spokojnie. Mandaty się tam sypią, policja jest często, nie warto ryzykować. 

Jak natomiast ktoś potrzebuje wrażeń, można tam dotrzeć od "dupy strony", tak jak ja za pierwszym razem. Szczerze? Nie sprawdziłem, że istnieje coś takiego jak punkt widokowy. No właśnie, w sumie dlaczego? Ale koniecznie chciałem trafić w miejsce, z którego zobaczę podchodzące do lądowania samoloty i będę je miał jak na tacy. Wysiadłem więc w Szczyglicach, ruszyłem ulicą Podkamycze, potem Pięciu Stawów (obok tych wszystkich, całkiem ładnych akwenów wodnych), aż trafiłem w szczere pola, plantacje kukurydzy, i w końcu, dzikie krzaki, las. Potem już byłem na miejscu i zastałem punkt widokowy. Podszedłem od tyłu, ale trochę to trwało. Przez pewien czas wrażeń nie brakowało, zwłaszcza, kiedy trzeba było przedrzeć się przez zarośla kukurydzy... no, w sumie fajna przygoda. Był to lipiec, tak jak teraz, więc wszystko było mocno rozrośnięte. Kto mniej leniwy, może sobie sprawdzić na mapie te tereny. A potem się tam przejść. Przez chwilę zapomnicie, że to właściwie ciągle Kraków. 

Aha, samoloty czasami lądują... od drugiej strony. To chyba największy zawód, kiedy docieramy na miejsce, a maszyny startują w drugą stronę i lądują też od "tamtej". Czasem tak się dzieje, np. kiedy wiatr niekorzystny. Wiecie, z samolotami trochę jak ze skoczkami. Muszą mieć pod wiatr.


Ciekawostka: 3 lipca br. powrócono do transatlantyckiego rejsu lotniczego Chicago-Kraków. Dreamliner, Boeing 787, ląduje w poniedziałki na Balicach. Warto się tam wtedy wybrać. 

PS Przypominam, że wszelkie zdjęcia i inne materiały - jeśli się pojawią - są robione przez amatora :-) Jak wspomniałem, nie będzie ich bardzo dużo, by też może trochę zachęcić do odwiedzenia opisywanych miejsc. Pojawią się też wpisy z cyklu "Palcem po mapie", ale szczegóły później. Cóż, bawmy się wspólnie. Aha, zbiorowe wycieczki mile widziane :)


2 komentarze:

  1. Super,ze piszesz o swojej pasji.Czekam z niecierpliwoscia na kolejne wpisy i zycze powodzenia w blogowaniu:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super,ze piszesz o swojej pasji.Czekam z niecierpliwoscia na kolejne wpisy i zycze powodzenia w blogowaniu:D

    OdpowiedzUsuń